Notatka z rejsu po francuskiej Polinezji - The French Society Islands
Relacja nadesłana przez Krzysztofa Pruszkowskego.
Od 15 do 28 lipca mialem przyjemnosc uczestniczyc w rejsie zeglarskim na poludniowym Pacyfiku po wyspach wchodzacych w sklad French Society Islands ( Tahiti, Moorea, Maiao, Raiatea, Tahaa, Bora-Bora ). Byla to wspaniala przygoda zeglarska, obfitujaca w pelne emocji wydarzenia ktorymi dalo by sie obdzielic kilka rejsow.
W skrocie cala wyprawa wygladala nastepujaco: przylot na Raiatea, zaopatrzenie w zywnosc i napoje, calonocna zegluga na atol Maiao (90 mil), w zwiaku z brakiem bezpiecznego kotwicowiska kontynuacja rejsu na Morea (45 mil), awaria i naprawa prawego silnika w drodze na Morea, zderzenie z rafa po wejsciu nocnym do laguny na Morea, zatykanie dziury w prawej burcie i reczne wypompowywanie wody do 8-ej rano nastepnego dnia, sciagniecie z rafy przy pomocy dinghy kotwicy i silnika, zeglowanie do Papeete na Tahiti, czekajac na nareperowanie jachtu zwiedzanie Tahiti i Moorea, przeskok statkiem towarowym na Raiatea, kontynuacja rejsu, nurkowanie i plywanie wsrod rekinow, wizyta na farmie czarnych perel, zeglowanie wokol Tahaa, Raiatea i Bora-Bora, wycieczki w dinghy na wysepki na krawedzi raf, tzw. Motus.
Teraz troche szczegolow. W rejsie uczestniczylo osiem osob, Polacy zamieszkali w Europie i USA. Skiperowal Andrzej z Madera w Californi a zaloge tworzyli: Andrzeja zona Bozenka, Malgosia z Danii, Radek z zona Julita z Torunia w Polsce, Andrzej z Oakdale w Californi, Zbyszek z Seattle w Washington i piszacy ta notatke Krzysiek z San Jose w Californi. Andrzej wyczarterowal katamaran Bahia 46 z VPM Charters poniewaz jako nieliczna firma pozwala na zeglowanie w nocy. Yacht, dlugosci 46 stop, byl doskonale wyposazony, mial cztery dwuosobowe kabiny kazda z lazienka, prysznicem i kompletem szafek. Dodatkowo, byly jeszcze dwie jednoosobowe kabiny ktore wykozystalismy na magazyny. Duzy kokpit z rozkladanym stolem na 8 osob laczyl sie z obszernym salonem i kuchnia. W kuchni byla zamrazarka, lodowka, dwa zlewy, kuchenka z piecykiem gazowym i kuchenka microfalowa. Zbiorniki wodne mialy 400 litrow pojemnosci co dalo nam to duza swobode w korzystaniu z prysznica poniewaz mielismy dodatkowo butelkowana wode do picia.
Przy okazji avarii silnika w ktorym pekla rura wydechowa odkrylismy ze skrzynka z narzedziami i czesciami zamiennymi byla bardzo skapo zaopatrzona i gdyby nie nasze wlasne zapasy w postaci ”cable ties” to mielibysmy klopoty z naprawa.
Ciekawym dla mnie przezyciem bylo zeglowanie w nocy po otwartym oceanie. Przede wszystkim to widok nizwykle jasnych gwiazd na czarnym niebie ktore tworzylo gigantyczna kopule zamykajaca horyzont. Duze wrazenie robia w nocy rowniez slawne ”Pacific Swells” nasuwajace skojarzenia z gorami i dolinami. Po kilku godzinach wznoszenia i opadania na tych ” Swells” cala zaloga walczyla bohatersko z choroba morska ale bez wiekszego sukcesu. Wejscie nocne do Opunahu Bay na Morea okazalo sie bardziej mylace niz sie spodziewalismy. Pierwsze z grupy czterech sygnalow swietlnych nie palilo sie, znalezlismy sie za blisko rafy i kiedy zauwazylismy czerwone swiatlo z prawej burty, odruchowy skret na lewo potwierdzil ze wszystkim znana regula z zeglowania po wodach USA ” Red-Right-On-Return” nie ma zastosowania na wodach francuskich i wyladowalismy na bardzo ladnej rafie ok. 150 m od brzegu w wodzie do pasa. Dopiero po zatkaniu dziury o srednicy 3 cali, wypompowaniu wody, oproznieniu zbiornikow wodnych, ciagniecia przez kotwice i pchania za pomoca dinghy udalo nam sie zejsc z rafy o 1 po poludniu nastepnego dnia. Nastepne 3 godziny zajelo nam zeglowanie do Papeete na Tahiti. Poniewaz reperacja jachtu miala zajac 6 dni z odbiorem na wyspie Raiatea postanowilismy powoli podrozowac w tamtym kierunku zwiedzajac po drodze wyspy Tahiti, Moorea i Raiatea. Na Morea wybralismy sie na wycieczke jeepem, reklamowana przesadnie jako ”Safari” z glowna atrakcja w postaci spaceru przez ladny kawalek ”Rain Forest” do wodospadu w srodku wyspy. Na jednej z wycieczek morskich mielismy troche emocji podczas nurkowania kiedy cztery rekiny pojawily sie wokol nas jak tylko wskoczylismy do wody ale nie wykazywaly zadnych agresywnych zamiarow i moglismy ogladac wspaniale rafy koralowe i duze lawice kolorowych ryb. Widocznosc przekraczala 65 stop a temperatura wody wynosila ok. 77 F ( 25 C ). Po odebraniu jachtu na Raiatea kontynuowalismy rejs wzdluz wyspy Tahaa i po ok. 6 godzinach wspanialego zeglowania dotarlismy do Bora-Bora. W ciagu nastepnych 3 dni oplynelismy ja prawie dookola, zwiedzajac male wysepki zwane Motu, otaczjace glowna wyspe. Wyspy byly gesto porosniete palmami wiec czesto praktykowlismy nasze swiezo nabyte umiejetnosci rozlupywania kokosow.
Z bardziej ogolnych uwag to Katamaran potwierdzil swoje znane zalety ze zeglujac po lagunie nawet przy duzym wietrze nic nie spada ze stolu.Ogolny komentarz: Koszt calej wyprawy łacznie z wyzywieniem ( bez przelotu ) wyniosl ok. $1600 od osoby.
Dla bardziej relaksowo nastawionych zeglarzy polecam dwutygodniowa wyprawe Raiatea-Tahaa-BoraBora-Huahine. W lagunach sa doskonale warunki do ”wind surfing” i warto miec na jachcie odpowiedni sprzet. Zabralbym takze ze soba dinghy wyposazona dodatkowo w zagielek.